,,Szkoda, że nie możemy zatrzymać tej chwili, tu i teraz, żeby żyć w niej na zawsze''
~Suzanne Collins
Z korytarza dobiegło ciche skrzypnięcie drzwi. Usłyszała kroki - to zapewne Leon, mąż Violetty, z którym nie dogaduje się ostatnio dobrze. Cicho wzdycha i kieruje swój wzrok na męża.
-Jesteś wcześniej! - powiedziała z radością w głosie Violetta - Obiad jeszcze ciepły. - dodała z uśmiechem.
-Musimy porozmawiać. - szepnął Verdas. Kobieta zrobiła kwaśną minę. O co może chodzić?
-Chcę rozwodu. - powiedział stanowczo. Jego wzrok skierowany był w podłogę. Nie chciał teraz na nią patrzeć. Nie chciał widzieć jej szklanych oczu. Nie.
-Dlaczego? - spytała. Była odwrócona tyłem do mężczyzny, by nie widział że zaraz rozpadnie się na drobniutkie kawałki.
-A gdzie jest mały? - zmienił natychmiastowo temat. Chciał uniknąć tej rozmowy, jednak ten związek nie miał już dla niego najmniejszego sensu.
-Nie jesteś prawdziwym mężczyzną, jeśli po dziesięciu latach nie potrafisz podać powodu, dla którego chcesz nas zostawić. - powiedziała i biorąc pełny kubek wody wylała całą zawartość na twarz Leona. Wyszła z kuchni i skierowała się do salonu. Rzuciła się na poduszkę i pozwoliła łzą wydostać się na zewnątrz. Chwilę potem pojawił się w drzwiach salonu. Zrobiło mu się dziwnie na sercu.
Siedział na krześle w kuchni i czytał, raz po raz spoglądał na jeszcze żonę. Kobieta wzdrygnęła ramionami i odeszła od stołu. Chcę rozwodu, chcę rozwodu, chcę rozwodu - te słowa cały czas siedziały w jej głowie.
-Nie martw się. Zostawię Ci nasz dom i samochód. Dodatkowo 30 procent w akcjach mojej firmy. Mam nadzieję, że Tobie to odpowiada. - powiedział myśląc, że ta od razu da mu rozwód. Z jednej strony nie chciał jej zostawiać. Widział, jak bardzo teraz cierpi. Jednak nie potrafił jej pomóc.
Dość, przecież nie widzisz, że chcę, żebyś został? Chcę, byś był, proszę - mówiła sobie w myślach Violetta. Doszła do wniosku, że to już koniec. Kolejny raz odeszła od stołu i wsunęła krzesło. Nie chciała już więcej słuchać zapewnień Leona. Chciała tylko, żeby był, a nie żeby odchodził. Coraz bardziej zdołowany chciał dojść do kompromisu.
Płacz Violetty zamieniał się w rozpacz i wciąż nabierał na sile, czego Leon się spodziewał. Jednak jego miłość do Ludmiły była silniejsza. Prawdę mówiąc, mężczyźnie ulżyło. Pomysł rozwodu który chodził za nim od tygodni, ciążył niczym kamień, w końcu zaczął wydawać mu się rozsądnym rozwiązaniem.
-Masz chwilę? - spytała Violetta pojawiając się w drzwiach salonu. Mężczyzna odsunął się od komputera.
-Nie chcę od Ciebie niczego, ale potrzebuje miesiąca czasu, wtedy dam Ci rozwód. - powiedziała stanowczo. Spojrzała mu prosto w oczy.
-Violetta, ten miesiąc i tak nic nie zmieni. Ja już podjąłem decyzję, chcę się rozwieść. - również spojrzał jej prosto w oczy. Poczuł.
-Pragnę, abyśmy przez ten miesiąc zrobili wszystko, żeby żyć ze sobą jak najnormalniej, aby nasz syn tego nie odczuł. - Łzy Violetty próbowały wydostać się na zewnątrz, ale narastająca gula w gardle nie pozwoliła im na to.
-Rozumiem, również nie chce mieszać w to małego. - powiedział.
-Chcę Cię prosić o coś jeszcze. Przypomnij sobie jak przenosiłeś mnie przez próg sypialni w dniu naszego ślubu. Chcę, abyś każdego dnia w ciągu tego ostatniego miesiąca naszego małżeństwa niósł mnie w ten sposób spod drzwi na zewnątrz. - szepnęła. Pragnęła. Nie chciała pozwolić mu odejść. Chciała, by zaopiekował się synem, gdy jej już nie będzie.
-Słucham? - zdziwił się. - Ech, Violetta nie ma pojęcia co chcesz tym osiągnąć, ale zgadzam się, nie chce się z Tobą kłócić.
-Jak to usłyszałem, to nie wiedziałem jak się zachować. - powiedział Leon, siedząc na ławce z Ludmiłą.
-Też bym nie wiedziała. Ale bez względu na jej sztuczki, niech się pogodzi z końcem Waszego małżeństwa. - burknęła Ludmiła. Nie przepadała za Violettą, chciała mieć Leona tylko dla siebie. Pragnęła by ten jak najszybciej się rozwiódł. Wtuliła się w mężczyznę.
Z korytarza dobiegło ciche skrzypnięcie drzwi. Usłyszała kroki - to zapewne Leon, mąż Violetty, z którym nie dogaduje się ostatnio dobrze. Cicho wzdycha i kieruje swój wzrok na męża.
-Jesteś wcześniej! - powiedziała z radością w głosie Violetta - Obiad jeszcze ciepły. - dodała z uśmiechem.
-Musimy porozmawiać. - szepnął Verdas. Kobieta zrobiła kwaśną minę. O co może chodzić?
-Chcę rozwodu. - powiedział stanowczo. Jego wzrok skierowany był w podłogę. Nie chciał teraz na nią patrzeć. Nie chciał widzieć jej szklanych oczu. Nie.
-Dlaczego? - spytała. Była odwrócona tyłem do mężczyzny, by nie widział że zaraz rozpadnie się na drobniutkie kawałki.
-A gdzie jest mały? - zmienił natychmiastowo temat. Chciał uniknąć tej rozmowy, jednak ten związek nie miał już dla niego najmniejszego sensu.
-Nie jesteś prawdziwym mężczyzną, jeśli po dziesięciu latach nie potrafisz podać powodu, dla którego chcesz nas zostawić. - powiedziała i biorąc pełny kubek wody wylała całą zawartość na twarz Leona. Wyszła z kuchni i skierowała się do salonu. Rzuciła się na poduszkę i pozwoliła łzą wydostać się na zewnątrz. Chwilę potem pojawił się w drzwiach salonu. Zrobiło mu się dziwnie na sercu.
Siedział na krześle w kuchni i czytał, raz po raz spoglądał na jeszcze żonę. Kobieta wzdrygnęła ramionami i odeszła od stołu. Chcę rozwodu, chcę rozwodu, chcę rozwodu - te słowa cały czas siedziały w jej głowie.
-Nie martw się. Zostawię Ci nasz dom i samochód. Dodatkowo 30 procent w akcjach mojej firmy. Mam nadzieję, że Tobie to odpowiada. - powiedział myśląc, że ta od razu da mu rozwód. Z jednej strony nie chciał jej zostawiać. Widział, jak bardzo teraz cierpi. Jednak nie potrafił jej pomóc.
Dość, przecież nie widzisz, że chcę, żebyś został? Chcę, byś był, proszę - mówiła sobie w myślach Violetta. Doszła do wniosku, że to już koniec. Kolejny raz odeszła od stołu i wsunęła krzesło. Nie chciała już więcej słuchać zapewnień Leona. Chciała tylko, żeby był, a nie żeby odchodził. Coraz bardziej zdołowany chciał dojść do kompromisu.
Płacz Violetty zamieniał się w rozpacz i wciąż nabierał na sile, czego Leon się spodziewał. Jednak jego miłość do Ludmiły była silniejsza. Prawdę mówiąc, mężczyźnie ulżyło. Pomysł rozwodu który chodził za nim od tygodni, ciążył niczym kamień, w końcu zaczął wydawać mu się rozsądnym rozwiązaniem.
-Masz chwilę? - spytała Violetta pojawiając się w drzwiach salonu. Mężczyzna odsunął się od komputera.
-Nie chcę od Ciebie niczego, ale potrzebuje miesiąca czasu, wtedy dam Ci rozwód. - powiedziała stanowczo. Spojrzała mu prosto w oczy.
-Violetta, ten miesiąc i tak nic nie zmieni. Ja już podjąłem decyzję, chcę się rozwieść. - również spojrzał jej prosto w oczy. Poczuł.
-Pragnę, abyśmy przez ten miesiąc zrobili wszystko, żeby żyć ze sobą jak najnormalniej, aby nasz syn tego nie odczuł. - Łzy Violetty próbowały wydostać się na zewnątrz, ale narastająca gula w gardle nie pozwoliła im na to.
-Rozumiem, również nie chce mieszać w to małego. - powiedział.
-Chcę Cię prosić o coś jeszcze. Przypomnij sobie jak przenosiłeś mnie przez próg sypialni w dniu naszego ślubu. Chcę, abyś każdego dnia w ciągu tego ostatniego miesiąca naszego małżeństwa niósł mnie w ten sposób spod drzwi na zewnątrz. - szepnęła. Pragnęła. Nie chciała pozwolić mu odejść. Chciała, by zaopiekował się synem, gdy jej już nie będzie.
-Słucham? - zdziwił się. - Ech, Violetta nie ma pojęcia co chcesz tym osiągnąć, ale zgadzam się, nie chce się z Tobą kłócić.
-Jak to usłyszałem, to nie wiedziałem jak się zachować. - powiedział Leon, siedząc na ławce z Ludmiłą.
-Też bym nie wiedziała. Ale bez względu na jej sztuczki, niech się pogodzi z końcem Waszego małżeństwa. - burknęła Ludmiła. Nie przepadała za Violettą, chciała mieć Leona tylko dla siebie. Pragnęła by ten jak najszybciej się rozwiódł. Wtuliła się w mężczyznę.
~*~
Witam serdecznie. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Szczerze? To mój najdłuższy rozdział - juhu pobiłam rekord, z czego się cieszę, serio. Myślę, że kolejny dodam jeszcze w kwietniu - bynajmniej się postaram, ale nic nie obiecuję. Jeśli ktoś to przeczyta to szacun. x
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na next hyhy
A w nim Dominika z nożem zabija Ludmiłę hehe ^^
Dobra! Zobaczysz, tak będzie :D
UsuńNo ja myślę!
UsuńWspaniały. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńSuper *-*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Leon chce rozwodu ;(
Jestem ciekawa co kombinuje Vilu 0.o
Czekam na nexta xox
Spytam się teraz oficjalnie: jak możesz mówić, że nie masz talentu?
OdpowiedzUsuńPrzecież piszesz wspaniale (ja już wiem to od dawna wykrywa się ten talent hyhy) i ten blog jest tego dowodem. Nie pozwalam ci zaprzeczać. :P
Zacznę możesz od zakładek, które mnie oczarowały zwłaszcza "Inspiracje" te cytaty są tak piękne, że nawet nie chcesz znać reakcji mojej i przyjaciółki na nie xD (oczywiście tak dla uściślenia była ona pozytywna :D).
Jestem tak ogromnie szczęśliwa, że pojawiła się tu Leomila. Jejku oni są tacy wspaniali, że mogłabym wychwalać ich godzinami. *.* Wiem, że pewnie w finałowym rozdziale czy epilogu będzie górować Leonetta co świadczy o tym nagłówek i sam adres, a Ludmila jest tu czarnym charakterem, ale pozwolę sobie na chwilę zapomnienia i radości. ^^
Muszę przyznać, że Violetta ciekawie to sobie wszystko wymyśliła zwłaszcza z tym wnoszeniem ją przez próg. xD Z przykrością stwierdzę, że ten obraz Leon'a jaki jest wykreowany w pierwszym rozdziale nie przypadł mi do gusta, ale ja wiem, że chłopaczek się zagubił i niedługo powróci na dobrą drogę. :))
Pozwolę sobie jeszcze wrócić na chwilkę do prologu, którym wywołał u mnie szczery uśmiech, a mianowicie jego forma. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie spotkałam się z prologiem wierszowanym co na pewno między innymi wyróżnia tego bloga na tle innych. Do tego też masz talent! <3 Moja Daria po prostu ma do wszystkiego talent! <3
Czekam na rozdział drugi i pozdrawiam. Mam nadzieję, że w najbliższy czasie uda mi się Ciebie złapać na GG. ^^
~ Kinia
Jeju, świetnie piszesz kochanie, no.
OdpowiedzUsuńUmiesz opisywać uczucia, naprawdę, świetnie Ci to wychodzi.
Co do Leonetty, to nie jest mi ich żal. (Uwaga fala hejtów płynie. Lalal. <3 )
LEOMIŁA, JEZU, LEOMIŁA.
ZAWAŁ BO LEOMIŁA OH.
Nie no, strasznie mi żal Leonetty, chlip. Nie wiem czemu, ale wyobraziłam sobie zimnego, sztywnego Leona, który nienawidzi dzieci i jest maniakiem przemocy. Nienawidzę mojej wyobraźni.
No, życzę Ci weny, bo czekam na dwójeczkę. ^^
Pozdrawiam.
Czytam twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńWpadniesz do mnie?
Fedemilapasquarelli.blogwpot.com
tequieroteamofedemila.blogspot.com
Juliettslife.blogspot.com
Pozdrawiam
Cudowny. Chciała bym pisac tak jak ty. Oddaj talentu.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next :*
Ps. Zapraszam do mnie: http://podemos-printar.blogspot.com/ Była bym wdzięczna gdybyś coś skomentowała i mi doradziła. :)